piątek, 25 października 2013

Szkolenia licencyjne PZJ

Na stronie pzj.pl możemy przeczytać o możliwości uczestnictwa w m.in. dwóch szkoleniach licencyjnych: z G.Heuschmann'en oraz S.Amsterdamer.

Zastanawiające jest, na jakiej podstawie komercyjne przedsięwzięcie z instruktorką jeździectwa (informacja ze strony S.Amsterdamer) z Wielkiej Brytanii a nie Holandii, ktora jeździ i udziela się w słabo rozwiniętych jeździecko krajach, otrzymała status szkolenia licencyjnego? Dlaczego polscy instruktorzy, którzy np: startują w wysokich konkursach i trenują z renomowanymi trenerami mają uczestniczyć w szkoleniu prowadzonym przez instruktorkę, która sama nie startuje a jedynie sędziuje na poziomie narodowym? Czy ktoś sprawdził jej kompetencje szkoleniowe? Czy ktoś odwiedził jej stronę www czy profil na fb? Czy ktoś zweryfikował metody szkoleniowe pani Amsterdamer? 

Podobne zarzuty można postawić spotkaniu z p.Heuschmann'em. Z tą różnicą, że niemieckie środowisko jeździeckie odcieło się publicznie od eventów ww. pana. Zastrzeżenia budziły nie zajęcia teoretyczne, które po odjęciu oprawy marketingowej ocenić trzeba pozytywnie, ale zajęcia praktyczne, które zaprzeczają prezentowanej teorii i nie spełniają kryteriów związku niemieckiego.  Dość napisać, że dr Heuschmann prowadzi swoją działalność poza Niemcami, praktycznie nie funkcjonuje na zaawansowanych jeździeckich rynkach, w ograniczonym zakresie pracuje jako lekarz weterynarii, uczestniczy głównie w komercyjnych przedsięwzieciach w krajach słabiej rozwiniętych w celu promocji swoich książek.

Proponuję, aby PZJ wzorem innych instytucji określił minimalne wymogi i kryteria akredytacyjne dla szkoleń licencyjnych. Zapewni to niezbędną jakość i transparencję działań komercyjnych stron trzecich prowadzonych pod auspicjami Związku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz