środa, 2 marca 2016

Reminiscencje - ujeżdżenie na Cavaliadzie

Cavaliada powoli urasta w Europie do miana marki. Solidnej marki. Cieszymy się wszyscy, że dzięki zapałowi i uporowi grupy ludzi udaje się wpleść w ten skomplikowany i gigantyczny mechanizm ujeżdżenie. Jest to chyba najlepsza promocja naszej dyscypliny jaką do tej pory mieliśmy. W imieniu środowiska i swoim bardzo za to dziękuję.

Na kilka dni po zakończeniu tuoru przychodzi pora na podsumowanie i natychmiast się pojawiają pytanie - czemu tak mało chętnych do startu?

Zawodnik startuje na zawodach z jednego lub kombinacji trzech powodów:
1. chce wygrać nagrody
2. chce zdobyć punkty rankingowe
3. chce aby koń zdobył doświadczenie

Start na Cavaliadzie daje ogromne i niezbędne doświadczenie dla konia. Jednak czy koszty równoważą korzyści? Punktów rankingowych FEI nie ma bo to zawody narodowe, do tego w małej rundzie a ranking PZJ to tzw. pietruszka.

Jeśli startować dla doświadczenia to tanio, czyli nie na Cavaliadzie.
A jeśli startować drogo, to na zawodach FEI!

No i jeszcze ... sędziowanie. Mieliśmy mały skandal na Cavaliadzie, nie rozmiarów tego w Moskwie, ale zawsze ...

A. Jeden z sędziów w każdym konkursie odstawał o 4-5% od średniej a nawet 9% od najlepszego wyniku. I dotyczyło to tylko jednego zawodnika.

B. Aż mnie świerzbi żeby zrobić fragmenty filmów z przejazdów poszczególnych zawodników pokazujące elementy praktycznie ledwie wykonane na 5-5,5 a oceny u sędziów oscylowały w około 7,5 - 8,  i odwrotnie, kiedy element został wykonany na 7,5-8 a oceny sędziów znajdowały się w przedziale 5,5-6,5. Typowe sędziowanie nazwiska ...

No cóż, miejmy nadzieję, że w przyszłości Cavaliada Tour zaadoptuje ujeżdżenie w wymiarze zarówno GP jak i FEI. Podniesie to atrakcyjność widowiska dla widzów a także rywalizacji dla zawodników.

3 komentarze: